Szukałem pracy zdalnej przy hakowaniu jądra Linuksa, co jest czymś w rodzaju pracy marzeń. W końcu znalazłem jeden, wysłałem CV, zdałem rozmowę kwalifikacyjną, a nawet otrzymałem ofertę, a pensja była wystarczająco dobra. Jak dotąd, tak dobrze.
Ponieważ programiści pracują dla firmy zdalnie, programiści muszą zarejestrować własną firmę (indywidualnego przedsiębiorcę), a firma-pracodawca współpracuje z tymi osobami prawnymi. W przeciwieństwie do umów o pracę, firma ma swobodę wpisywania w umowie z osobą prawną, co chce, więc kiedy wysłali mi umowę, czytałem, że jeśli firma ponosi (podobno) straty z powodu pracy programisty programista musi całkowicie zrekompensować wszystkie straty. Z tego co wiem, kwota ta może być DUŻO wyższa niż pensja programisty.
Z mojego doświadczenia wynika, że tworzenie oprogramowania jest takie, że zawsze istnieje możliwość wystąpienia błędów. Oczywiście programista stara się pisać kod wolny od błędów, pisze testy i tak dalej, ale czasami błędy można znaleźć w starym testowanym kodzie. Dlatego programista praktycznie nie ma możliwości ubezpieczenia się od bardzo poważnych problemów życiowych z powodu tego elementu umowy.
Uważam, że tego rodzaju odpowiedzialność jest niedopuszczalna w przypadku tego rodzaju współpraca: jedynym sposobem, w jaki pracodawca może nałożyć taką odpowiedzialność na programistów, jest czerpanie procentu z zysków, a nie stałego wynagrodzenia.
Próbowałem ograniczyć odpowiedzialność: zaproponowałem to maksimum, z czego można by czerpać programista otrzymuje pełne wynagrodzenie z poprzedniego miesiąca. Ta propozycja została odrzucona przez pracodawcę i zdecydowałem się nie pracować dla niego, chociaż przykro mi, że musiałem odrzucić bardzo interesujące stanowisko.
Czy się mylę?
UPD: Odnośnie kraju: Jestem w Rosji, a firma, o której tu mówię, też jest rosyjska, ale interesowało mnie przede wszystkim, czy taka praktyka jest powszechna w różnych częściach świata, nie tylko w Rosji: słyszałem też, że niektórzy Rosjanie pracują dla firm amerykańskich na podobnym schemacie: rejestrują własne firmy i podpisują umowy z firmami amerykańskimi. Cieszę się, że taka praktyka nie jest powszechna (z wielu odpowiedzi i komentarzy). Prawdopodobnie spróbuję dążyć do tego celu.